Dbanie o odporność, to także odpowiednio długi (co kocham) i wygodny sen. W usuwaniu napięcia (zwłaszcza w odcinku szyjnym kręgosłupa) wspaniale sprawdzą się nasze poduszki, wypełnione łuską gryki.
Ale chcę opowiedzieć tu o poduszce, którą wykonałam dla siebie :). Miałam przez lata zgromadzone słoje, wypełnione drobniutkimi bursztynami, żmudnie zbieranymi podczas nadbałtyckich spacerów. Pomyślałam kiedyś, że one muszą znaleźć się w mojej osobistej poduszce. Wsypałam je do poszewki i ubrałam w lnianą powłoczkę.
Kiedyś wierzono, że bursztyn położony pod poduszką zapewnia spokojny sen i chroni przed chorobami. Ta maleńka kropla słońca niesie z sobą wewnętrzny spokój i życiową energię. Jak pomyślę, jak wiele rodzinnej energii przez lata zgromadziło się, w tych zbieranych przez moich bliskich, maleńkich, pradawnych grudkach żywicy, wiem że ich moc jest przy mnie :).
Bursztyn, czyści organizm z różnych chorobotwórczych energii, powinien więc być oczyszczany z tego co skumulował w sobie, zabierając nam. Wystarczy potrzymać go pod płynącą wodą i wysuszyć w słońcu. Wczorajszy dzień był na ten proces idealny.